Mam mieszane uczucia do książki Robina Sharma. Z jednej strony podzielam w pełni miłość do porannych rutyn, rytuałów, które nadają życiu przewidywalność, nam sprawczość, pozwalają zredukować stres i żyć świadomie, intencjonalnie. Z drugiej zaś strony uważam, że ludzie mają różne chronotypy i mogą być najbardziej energetyczni, pobudzeni o różnych porach dnia. Biorąc to pod uwagę, ustalanie na sztywno dla wszystkich godziny 5:00 jako idealnego czasu na pobudkę jest trochę na wyrost. A mówienie, że wstawanie o 5:00 = sukces idzie już za daleko. Ja mogę wstawać przed 5:00, ale to wynika z tego, że taki mam chronotyp – jestem najbardziej pobudzona i produktywna rano. Nie każdy jednak tak ma. Nie lubię takiego przedstawiania uniwersalnych recept na sukces.
Nie do końca podobało mi się też ujęcie książki rozwojowej w fabularne ramy. Moja preferencja jest taka, żeby oddzielać beletrystykę od książek, które dostarczają wiedzy. Miałam wrażenie, że wskazówki w tej książce zawarte „gubiły” się w opowiedzianej historii. Ogólnie książka całkiem ok, ale zdecydowanie nie jest to must-read.
Kliknij w ten link i czytaj tę książkę oraz inne przez 30 dni za darmo na Legimi.