Wiem, że tytuł tego artykułu wydaje się trochę clickbaitowy i kontrowersyjny, ale ja nie ściemniam 😉 Faktycznie jest jedna rzecz, o której sporo myślałam i zastanawiałam się, jak wpływa na poziom mojego stresu. Przeanalizowałam swoje podejście do tej rzeczy na przestrzeni miesięcy i rzeczywiście okres, w którym przestałam to robić, uważam za chyba najbardziej spokojny czas w moim życiu. Czas, gdy zdecydowanie łatwiej unikałam stresu. A tą rzeczą jest… oglądanie i czytanie wiadomości.
Jeśli wolisz słuchać niż czytać, sprawdź ten artykuł w formie odcinka podcastu na Apple, Spotify lub YouTube.
Świat nie jest taki zły
Zanim przejdę do tego, dlaczego uważam, że unikanie nadmiaru newsów jest ważne dla pokonania stresu, chcę się z Tobą podzielić źródłem mojego pomysłu. Pojawił się w mojej głowie, gdy czytałam książkę “Factfulness“ Hansa Roslinga, w której pisze on o tym, że postrzegamy świat w gorszych barwach, niż w rzeczywistości jest. Co ma na to wpływ? Przede wszystkim retoryka medialna, która buduje w nas poczucie, że świat zmierza w bardzo złym kierunku – postrzegamy go jako gorszy niż 10, 20, 50 czy 100 lat temu. A Hans Rosling udowadnia – na podstawie badań i statystyk – że świat się rozwija i jest coraz lepiej. Może nie pod kątem klimatycznym (to jest wyjątek), ale pod kątem: głodu na świecie, równouprawnienia kobiet, czynników związanych z katastrofami naturalnymi czy z edukacją najuboższych – jest coraz lepiej. “Factfulness“ świetnie pokazuje, że pozory mylą, a obecna w mediach retoryka katastrofy, dramatu i sensacji mocno wpływa na to, jak postrzegamy cały świat. Polecam tę lekturę, ponieważ już sama świadomość, że świat nie jest taki zły, naprawdę może pomóc Ci pokonać stres.
Jesteś produktem
Oprócz tego, że żyjemy w czasach retoryki sensacji, żyjemy też w czasach gospodarki uwagi – jest to dość świeży termin. Gospodarka uwagi była wspomniana w dokumencie Netflixa “Social dilemma” (polski tytuł to „Społeczny dylemat”). A o co w niej chodzi? Wszystkie aplikacje i media żyją z tego, że poświęcamy im uwagę, dlatego my jako ludzie stajemy się poniekąd dla nich produktem. Ruch naszych gałek ocznych, nasza uwaga, przesuwanie naszego palca po ekranie są dla tych aplikacji bezcenne. Dlatego zostały tak zaprojektowane, żeby maksymalnie nas pochłaniać. Przez to spędzamy tyle czasu w mediach społecznościowych, w różnych aplikacjach newsowych, na YouTubie, na Netflixie – bo one zostały tak zaprojektowane.
Jeśli mi nie wierzysz, obejrzyj „Social dilemma”. W tym dokumencie pełno jest wywiadów z byłymi inżynierami z Facebooka, Instagrama i tego typu mediów. Opowiadają o tym, jak te aplikacje działają, jak zostały zaprojektowane, jakie mechanizmy stoją za tym, że spędzamy w nich tak dużo czasu. Dlatego uważam, że nie jest do końca naszą winą, że poświęcamy tyle z naszego życia na te wszystkie newsy, wiadomości i przez to sami siebie stresujemy. Zwyczajnie ktoś tak zaprojektował te mechanizmy – żeby pochłaniały naszą uwagę, żeby wpływały na naszą najstarszą, pierwotną, działającą automatycznie część mózgu. Przez to czasem działamy mimowolnie, bez refleksji, a po „chwili” okazuje się, że scrollujemy Instagrama drugą godzinę.
Ale ja chcę wiedzieć!
Wiem, wiem – odcięcie się od wiadomości ze świata jest dość kontrowersyjne. Ktoś może powiedzieć: „Ale ja chcę wiedzieć coś o świecie. Potrzebuję się orientować, żeby głosować, żeby mieć pojęcie…”. Dlatego oczywiście możesz się ze mną nie zgadzać. Natomiast bardzo mocno chcę zwrócić Twoją uwagę na to, że w tak spolaryzowanym świecie, jaki mamy teraz, bardzo ciężko jest dotrzeć do informacji… tych rzetelnych. Jakiej strony internetowej byśmy nie odwiedzili, wzrasta nasz poziom stresu, bo atakują nas mocno sensacyjne nagłówki. Media karmią się naszą uwagą, za którą mają płacone przez reklamodawców, dlatego nie będą ułagadzać nagłówków ani przekazywać dobrych albo neutralnych, optymalnych newsów ze świata. Za to będą przekazywać najgorsze sensacje i dramaty. Ktoś gdzieś kogoś postrzelił, ktoś gdzieś kogoś zabił, wydarzyła się jakaś katastrofa naturalna albo lotnicza. Warto o tym pamiętać i odpowiedzieć sobie na pytanie: „Czy wolę być powiadomiony o wszystkich dramatach, które się dzieją na świecie, czy wolę mieć spokojny umysł i mniej się stresować?”.
Ja odpowiedziałam na to pytanie, kiedy zaczęła się pandemia. Na początku wszyscy śledziliśmy ogrom newsów na Onecie, na WP, na Interii i czytaliśmy o tym, ile jest zakażeń, o pacjencie zero, o kolejnych zakażeniach, o kolejnych zgonach… W pewnym momencie doszłam do wniosku, że jestem tak zestresowana i tak przebodźcowana, że to się musi skończyć. Podjęłam decyzję, że po prostu tych treści już nie będę czytać. I co? Minęło prawie półtora roku i ja się tej decyzji trzymam. Nie wchodzę w ogóle na portale informacyjne, chyba że jest jakiś wyjątkowy przypadek. Newsy czerpię ze źródeł, które sama wybrałam i które dają mi na tacy najważniejsze informacje bez żadnych sensacyjnych otoczek.
Selekcja to podstawa
Selekcja treści jest megaważna, bo tę papkę informacyjną, którą się karmimy (albo raczej „którą nas się karmi”), porównałabym do McDonalda. Jeśli jemy w McDonaldzie tylko raz na jakiś czas, w trasie, to wszystko jest w porządku. Jedziemy gdzieś, jest trasa, jemy maka. To jest oczywiste jak dwa razy dwa ???? Ale jeśli jemy maka regularnie, to staje się ogromnym stresorem dla naszego ciała – po prostu rujnuje nasze zdrowie i samopoczucie. Pochłaniamy z nim ogromną ilość tłuszczów i cukrów prostych. A nasze ciało, nasza głowa i nasze samopoczucie na to odpowiadają. Dokładnie tak samo jest z papką informacyjną. Jeśli nie będziemy pilnować, czym regularnie faszerujemy swoją głowę, to będzie ona obciążona, będzie się kiepsko czuła, będzie zestresowana i przebodźcowana, a w skrajnych sytuacjach możemy mieć stany lękowe. W skrócie – nasze zdrowie psychiczne może na tym ucierpieć. A mamy tylko jedną głowę, z którą będziemy do końca życia, więc warto o nią po prostu dbać. Oczywiście faktem jest, że nie da się wyłączyć wszystkiego, co nas stresuje, bo jest masa takich rzeczy – pogoda, praca, rodzina, inni ludzie – nie da się tego wyłączyć całkowicie. Dlatego tak ważne jest dbanie o te kawałki naszego życia, na które mamy wpływ. A właśnie na oglądanie i czytanie newsów ten wpływ mamy. Możemy nie włączyć telewizora (możemy nawet nie mieć telewizora ????), możemy nie wchodzić na portal informacyjny co godzinę. I zadbać dzięki temu o to, żeby nasza głowa trochę odpoczęła, unikając – podawanego nam w papce informacyjnej – stresu.
Przestań to robić!
Czy istnieją inne sposoby na walkę ze stresem? Oczywiście! Mogłabym tu przytoczyć np. medytację i życie w zgodzie ze sobą – te rzeczy dają pewne uwolnienie od stresu. Gdybym jednak miała wybrać tylko jedną rzecz – tę, która zrobiła najwięcej dobrego dla mojego zdrowia psychicznego i dla obniżenia mojego poziomu stresu – to właśnie nieczytanie newsów. Serdecznie polecam! Spróbuj, nawet na zasadzie eksperymentu – przez tydzień, dwa, trzy, żebyś też zobaczył/a, jak to będzie wyglądało długofalowo. Po prostu przestań oglądać i czytać wiadomości. Wybierz jeden niszowy, rzetelny kanał (więc nie taki typu Onet, gdzie są wszystkie wiadomości z całego świata). Albo idź na całość i przez dwa, trzy tygodnie odrzuć w ogóle wszystkie kanały informacyjne! Zrób eksperyment, przetestuj na sobie taki cyfrowy detoks i sprawdź, jak wpłynie na Twój poziom stresu. Obstawiam, że w perspektywie czasu stres się obniży, chociaż początki „odstawienia” mogą być trudne ???? Jestem megaciekawa, jak ten sposób na walkę ze stresem sprawdzi się u Ciebie, dlatego napisz do mnie po tych dwóch, trzech tygodniach eksperymentowania. Takiego newsa sobie zdecydowanie nie odmówię 😉